„Aby odnieść sukces trzeba przyjąć świat taki, jaki jest i wznieść się ponad niego” Michale Korda
Ważne, by nie zatracić się w niebycie codzienności. Pewne starty po prostu muszę mieć w nogach. Jednym z nich z pewnością jest bieg po Ursynowie. W tym sezonie w nowej formie, bowiem staję w szranki z dystansem 10 kilometrów. Odpuszczam 5 km i walkę. Przecież nie zawsze chodzi o cyfry i życiówki… Zresztą jeszcze w pełni nie doszedłem do siebie po Biegu Rzeźnika.
Już za niespełna kilka chwil pobiegniemy na debiutanckim dystansie jeśli chodzi o Ursynów. Z racji 10-cio lecia biegu Organizatorzy postanowili wprowadzić start na 10 km.
Czuję trudy związane z majowymi przedsięwzięciami. Nie atakuję życiówki na 10 km. Ustawiam się za balonem lecącym na czas 47:30.
Gromki doping Mamci i Roxy.
Podczas biegu wykręciłem swoje maksymalne tętno. Średnie także było na wysokim poziomie. Ciało pokazało, że więcej się nie dało.
Endorfiny górą!!!
Na ostatnich metrach pociągnął mnie Rafał L. Dało mi to sporo wiatru w żagle. Przydało się…
Już po wszystkim… Zmierzam do Ekipy, aby przybić piąteczkę. Dzisiaj noga ewidentnie nie podawała. Pierwszy raz od kiedy biorę udział w zorganizowanych startach.
Początek był obiecujący, nie mniej jednak już od 3 kilometra możemy mówić o równi pochyłej w stronę coraz słabszego rezultatu. Biologii własnego organizmu nie da się oszukać… Nie byłem w stanie utrzymać zakładanego tempa. Poleciałem wolniej o jakieś 5 minut od pierwotnych założeń, które teoretycznie miały być na spokojnie. Okazało się, że tak czy siak ambicja przerosła możliwości aktualnej wydolności. Nie mniej jednak w sercu mam słowa, które napisał Dean Karnazes „Czasem trzeba po prostu spuścić głowę i walczyć ile sił. Ale takie biegi bywają najbardziej satysfakcjonujące”. Działamy Działamy dalej. Nie poddaję się i nie spoczywam na laurach.
Nie mniej jednak jest uczucie satysfakcji. Uwielbiam biegać na mym ukochanym Ursynowie.
Brawa dla Dziewczyn. Super, że pobiegliśmy wspólnie. Wspaniale było się spotkać.
Wnioski są proste: doszedłem do takiego etapu, że nie jestem już w stanie, bez uprzedniego odpowiedniego przygotowania pod konkretny start, kręcić życiówek na każdym biegu bez względu na dystans. Muszę wszystko poszufladkować. Maksymalne skupienie się na tam, gdzie chcę na maksa podkręcić śrubę, zaś kwestia nauki i wniosków tam, gdzie lecę treningowo.
Pingback: MENTALNE WYLUZOWANIE… | Inspirując do działania…
Pingback: ŻYCIE NIE CZEKA: KOLEJNE PÓŁ ROKU ZA MNĄ | Inspirując do działania…
Pingback: XI BIEG URSYNOWA | Inspirując do działania...